Odprawie trzech tygodni trwa wojna w Gazie. Po stronie palestyńskiej zginęło już przeszło 1000 osób, w większości są to cywile. Strona izraelska opłakuje ok. 45 żołnierzy i 2 cywilistów.
Jeżeli konflikt ten potrwa dłużej, to należy się spodziewać tysięcy ofiar przede wszystkim po stronie palestyńskiej. Będą to, jak dotychczas, przede wszystkim cywile, kobiety i dzieci. Aby wzbudzić oburzenie międzynarodowej opinii publicznej, ta zbrodnicza organizacja kryje się w miejscach, gdzie są duże skupiska ludności, a także obiektach chronionych międzynarodowymi konwencjami – w szpitalach(centralny szpital w Gazie może się pochwalić dwoma podziemnymi piętrami, w których składowana jest bron i chronią się bojownicy Hamasu), szkołach, meczetach, a nawet budynkach ONZ.
Jednak wojna ta toczy się nie tylko w Strefie Gazy. Od samego początku zaczęła się ona także na ulicach, w mediach i meczetach w o 3 tysiące km. odległych Niemczech.
W każdym większym niemieckim mieście dochodzi do demonstracji, w których uczestniczą przede wszystkim Arabowie i Turcy, a także skrajna lewica i prawica.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyż demonstracje są czymś zupełnie normalnym w państwach o ugruntowanej demokracji, gdyby nie to, ze przeradzają się one często w wiece nienawiści do wszystkich Żydów.
Mamy tu niewątpliwie do czynienia z nowym, albo może do tej pory niezauważanym, antysemityzmem.
Oto, bowiem migranci zaczynają używać nagle słownictwa i propagandy znanej z III Rzeszy. A wiec paroli, które miały na zawsze zniknąć z niemieckiego życia publicznego.
Zaskoczyło to wszystkich. Policję, która nie wiedziała czy i jak reagować na takie zjawisko, polityków, którzy uśpili swoją czujność w błogim przekonaniu, że coś takiego nie może się więcej zdarzyć.
Na reakcje trzeba było czekać prawie tydzień.
Berlin - demo przed ambasadą izraelską 21.07.2014(spiegel.de)
Sądzę, że politycy zapomnieli po prostu, albo nie chcieli przyjąć do wiadomości, że migranci z krajów muzułmańskich maja całkowicie inna socjalizację i inny system wartości niż Niemcy czy też migranci z Europy.
Holokaust dla tej grupy migrantów jest pustym hasłem, wielu z nich powątpiewa, ze cos takiego miało miejsce. Jeszcze inni uważają, ze Żydzi nań zasłużyli.
Na ulicach Berlina po raz pierwszy od zakończenia wojny było możliwe wykrzykiwać antysemickie hasła (np.„Jude, Jude, feiges Schwein, komm heraus und kämpf allein”), a policja się przyglądała i nie reagowała.
Na tej demonstracji w centrum Berlina doszło do wykrzykiwania haniebnych antsemickich haseł
(spiegel.de)
W międzyczasie zmieniło się to i hasła i plakaty w tym stylu zostały zakazane.
Wydarzenia te pokazują jednak, jak szybko sytuacja może się zmienić i jak szybko prymitywny antysemityzm może znaleźć oficjalnych wyznawców na naszych ulicach.
Nienawiść do Żydów nie wygasła nigdy, ale, jak pisze H. M. Broder, „ pozostawała w ukryciu. Jej biotopami byli przede wszystkim lewicowi i prawicowi radykaliści. Jedni z nich zaprzeczali Holokaustowi, inni pomniejszali znaczenie głoszonych przez irańskich polityków fantazji zniszczenia Izraela.
W imię otwartej dyskusji i wolności słowa nie można było im tego zabronić."
I dalej:
„Ten problem powinniśmy nazwać po imieniu. Nienawiść do Żydów, która się właśnie się wyładowuje, jest importowana, nienawiść do Żydów z migracja w tle.
Jej protagonistami są w większości Arabowie i Turcy, ze tym razem brudna robotę w wspierani przez Bio-Niemcow, których dziadkowie sami jeszcze wrzeszczeli „Juda verrecke”. Ich wnuki są zadowoleni, ze tym razem brudna robotę wykonają za nich migranci.
Tym demonstrantom nie chodzi o cierpiących ludzi w strefie Gazy, którzy stali się zakładnikami Hamasu. Kiedy palestyński obóz Jarmuk pod Damaszkiem był oblegany przez syryjskiego dyktatora i zginęło setki Palestyńczyków, nie było żadnych demonstracji. Izrael nie był tu po prostu strona. Kiedy szyici i sunnici masakrują się wzajemnie, nie podnosi się żaden protest, bo są to wewnętrzne sprawy.
Henryk M. Broder² ma tutaj rację. Demonstracje te są motywowane nienawiścią do Żydów. Wojna w Gazie to pretekst do pokazania swej nienawiści oficjalnie, to szansa na znalezienie zwolenników, a często do dania ujścia swego niezadowolenia z własnej sytuacji socjalnej i materialnej.
Mimo niskiej liczby bezrobotnych w Niemczech, wielu wolnych miejsc pracy i nauki zawodu, migranci są o wiele częściej bezrobotni od ich niemieckich kolegów.
To wszystko nie może jednak być powodem do antysemityzmu.
Demonstrować przeciw wojnie w Gazie można, krytykować Izrael można i trzeba, nie wolno jednak używać do tego antysemickich haseł.
Także w moim mieście / Kassel, doszło do dość dużej demonstracji - 2000 osób. Prrzeciw temu stanęła antdemonstracja ok. 90 osób, przede wszystkim Żydów.
To smutne, że także tu, po raz pierwszy od zakończenia wojny mogło dojść do antysemickich nawoływań. A hesyjska policja nie reagowała na to.
Kassel, demonstracja przeciw wojnie w Gazie
2. Henryk M. Broder to znany w Niemczech dziennikarz i literat. Ma zydowsko-polskie korzenie.
Wiecej o nim tutaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Broder
Polecam rowniez to, co zaczyna sie tak:Es gibt ja genug Gründe, uns Juden nicht zu mögen
"Wir" haben die Vielweiberei abgeschafft, Jesus ans Kreuz genagelt, den Kommunismus und den Ödipuskomplex erfunden. Und jetzt beklagen wir uns auch noch, weil "Feuerwerkskörper" auf Israel fliegen!"
http://www.welt.de/debatte/henryk-m-broder/article130594653/Es-gibt-ja-genug-Gruende-uns-Juden-nicht-zu-moegen.html
.
