Wypędzenia odbywały się prawie zawsze według schematu – ranem wojsko otaczało wieś, bądź kilka domów i wśród wystrzałów, krzyku, gnano ludzi na punkty zborne.
Stamtąd pędzono ich w kierunku Odry. Te brutalne wysiedlenia niosły za sobą wiele ofiar: dzieci, kobiety, starcy, którzy nie wytrzymywali tempa marszu.
Nawet nowo powołany biskup wrocławski Adamski był oburzony takim postępowaniem Polaków :„Ciagnące do celu kolumny przesiedleńców są ograbiane przez polskie i rosyjskie bandy z ostatnich rzeczy. W ten sposób są skazani na pewną śmierć z głodu(...)Cierpienie(..) jest nie do opisania, Nie widzą oni żadnego celu. Dochodzą do Nysy Łużckiej, gdzie się wszystko zatrzymuje, gdzie nie ma ani żywnosci, ani schronienia. Mnożą się samobójstwa”(Nitschke, Bermadetta: Vertreibung und Aussiedlung der deutschen Bevölkerung aus Polen 1945 bis 1949,
Mü. 2003;)
Z tego, co dzisiaj wiadomo, Sowieci nie byli poinformowani o tej akcji, zresztą nie byliby oni i tak przygotowani na jednorazowe przyjęcie tak wielu ludzi.
Wobec protestów z USA, GB, MCK, ZSRR i po publikacjach w prasie zachodniej o skandalicznych warunkach, mordach,grabieżach na ludności cywilnej, akcję tę w połowie lipca wstrzymano.
Przypomnę, że żądania polskie odnośnie Prus Wsch., Śląska i Pomorza stawiane były już wcześniej, bo od końca XIX wieku, a więc jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
Kiedy w 1939 roku wybuchła wojna, polski rząd na emigracji zaczął się domagać oficjalnie bezpiecznych granic, które swym zasięgiem miały obejmować cały Górny Śląsk i całe Prusy Wsch..
Także powstała w 1942 roku PPR domagała się jak najdalszego przesunięcia granic przyszłego państwa polskiego na zachód.
Już w 1942 roku Stalin, który nie miał zamiaru na powrót do granic przedwojennych, przedstawił gen. Sikorskiemu plan „rekompensat” za zagarnięte polskie ziemie na wschodzie i okręg wokół Królewca. A od 1943 roku zmiany te były dyskutowane w komisjach alianckich.
W lipcu 1944 roku Komitet Lubelski, który zaczął się uważać za oficjalnego przedstawiciela Polski (rząd) zawarł ze Stalinem tajny układ, w którym zrzekł się polskich terenów na wschód od linii Curzona.
Stalin zajął w tym czasie ponownie te ziemie, tak więc miał poważny atut w ręku.
Niepopularny w Polsce Komitet Lipcowy musiał więc zdobyć tak dużo, jak było to możliwe, aby poprawić swe notowania wśród społeczeństwa polskiego. W styczniu 1945 roku był on już w Polsce i ogłosił się reprezentantem jednolitego narodu polskiego.
14 marca 1945, a więc 5 miesięcy przed końcem Konferencji Poczdamskiej i 4 miesiące przed jej rozpoczęciem, roku teren tzw., ziem odzyskanych podzielono na 4 jednostki administracyjne na ich czele stali pełnomocnicy, póżniej wojewodowie.
Przed Konfrencją w Poczdamie( 1.07. - 02.08.1945 wschodnie prowincje niemieckie miały być oczyszczone z ludności niemieckiej.
Rozkaz dowódcy 1. Armii WP, wydany w połowie marca 1945 roku, jest jeszcze bardziej konkretny, mówi on bowiem, że teren: ...aż do rzeki Odry jest częścia składową państwa polskiego.”(Nitschke, Bernadetta: Vertreibung und Aussiedlung der deutschen Bevölkerung , München 2003, S. 91
Sonderbefehl Nr.120 in: Poln. Dokumente, Bd.I, S. 1336-138)
CałyGdańsk został wcielony jako województwo do Polski już 30 marca 1945.
„
Powojenne władze polskie eksponowały pogląd, że ziemie poniemieckie stanowią rekompensatę za utracone przez Polskę na rzecz ZSRR ziemie wschodnie, o których kłamliwie pisano, że są one w większości zamieszkane przez ludność litewską, białoruską i ukraińską (blisko połowa wschodniej części kraju, gdzie żyło około 5 mln Polaków) i powinny należeć do państw (republik radzieckich) tworzonych przez tę ludność. O ziemiach poniemieckich pisano, że są to prastare ziemie polskie, że zostały one w przeszłości podbite przez Niemców a teraz wracają do macierzy. Niekiedy pisano też, że ziemie te nadal były etnicznie polskie. Tymczasem Niemców mieszkało na nich 8 mln, a Polaków tylko 1,1 mln. W celu uwiarygodnienia tych tez angażowano naukowców: historyków, archeologów, językoznawców i etnologów, którzy mieli dowieść, że są to ziemie historycznie i etnicznie polskie.“
http://historia-wyzynaelblaska.pl/ucieczki,-wyjazdy-i-wysiedlenia--1945-1947-.html
Jak więc jasno widać z powyższych wywodów, dzikie wypędzenia były inicjatywą polską,chodziło o stworzenie faktów dokonanych jeszcze przed Konferencją w Poczdamie i nie były one uzgadniane ze stroną radziecką.
Metody wysiedleń były często brutalne,urągające wszelkim normom moralnym, prawnym i humanitarnym.
Szczęściem w nieszczściu dla kobiet było to,że w tym okresie nastąpił szczyt zachorowań na syfilis wśród żołnierzy polskich. Zmniejszyło to znacząco liczbę gwałtów, gdyż nawet władze wojskowe zabraniały kontaktów płciowych z Niemkami.
Wiekszosc historykow jest zgodna, co do tego, ze na terenie tym po ucieczce przed AS pozostalo jeszcze od 5 do 6 milionow obywateli Rzeszy.
„Na przekazanych Polsce ziemiach mieszkało przed wojną 8,5 mln osób. W obliczu zbliżającego się frontu połowa spośród nich opuściła swoje domostwa i udała się na zachód. Było to następstwo przymusowej ewakuacji zarządzonej przez niemieckie władze oraz panicznej ucieczki przed Armią Czerwoną. Po zakończeniu działań wojennych około 2,5 mln Niemców nadal mieszkało na Śląsku, 1 mln na Pomorzu Zachodnim, 550 tys. w Prusach Wschodnich, 350 tys. na Ziemi Lubuskiej i 200 tys. na terenie byłego Wolnego Miasta Gdańska.„
Podobne liczby można znależć w książce, P. Piskorskiego, Ziemie Odzyskane w propagandzie PPR - od lipca 1944 r. do stycznia 1947 r.
Także żródła niemieckie podają takie liczby.
Problemem w tych wyliczeniach jest to, że Polacy uznali ok. 1,2 mln. osób przede wszystkim ze Slaska i z Warmii i Mazur za Polaków, mimo że ci nigdy nie byli obywatelami polskimi, i nie uwzględniała ich w oficjalnych statystykach.
Po mojej ostatniej notce zadałem sobie pytanie, jak to się stało, że problem wypędzeń Niemców, Ukraińców, Łuyczan, a nawet mówiących po polsku Mazurów, Warmiaków, Ślązaków, Słowinców został prawie całkowicie wyparty z polskiej świadomości kolektywnej?
Prof. Jerzy Kochanowski z UW twierdzi, że do powstania „kompleksu wypędzeń” wsrod Polaków przyczynily się dwa faktory. „ Z jednej strony brak uznania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej przez RFN jako granicy zachodniej Polski. Z drugiej strony liczne przypadki naruszania postanowien Konferencji Poczdamskiej, które towarzyszyly przeprowadzonym przez Polaków wypedzeniom. Ten tak powstaly kompleks wypedzen wyroznial się przede wszystkim ppoprzez tabuizacje tego problemu(...) i dalej, „Zachodnioniemieckie zwiazki wypedzonych znajdowaly się ciagle na samej górze listy »wrogów Polski«, która była lansowana przez oficjalna propagande, Ani w ówczesnej historigrafii, ani w oficjalnej publicystyce nie używano terminu „wypędzenie”, Zamiast tego zastapiono go neutralnym okresleniami, jak „repatriacja”, „emigracja”, „wysiedlenie”, „przesiedlenie”, albo „wyjazd”.>> (http://lernen-aus-der-geschichte.de/Lernen-und-Lehren/content/8601 )
Dodałbym do tego degradację Niemców do szarej, bezwolnej masy i obarczenie ich wszystkich kolektywną odpowiedzialnością za zbrodnie wojenne. Do tego dochodziła propaganda, która celowo podsycała nienawiść do nich. Wielu komentatorów zwraca uwagę na fakt, że nienawiść do Niemców wśród polskiej ludności cywilnej , nie była tak wielka, jak tego chciałaby ówczesna propaganda polska. Stąd też jej ciągłe programy i akcje mające na celu jej podsycanie.
Amerykanski historyk R.M. Douglas tak pisze o wypedzeniach:„Można zatem śmiało twierdzić, że stopień zaangażowania Polaków w akcję wysiedleńczą nie zawsze bywa odpowiednio podkreślany. Tak ogromnej operacji nie udałoby się przeprowadzić bez czynnego udziału setek tysięcy polskich żołnierzy, urzędników(...).Wymagało to chęci współdziałania wielu innych osób odnoszących osobiste korzyści z tej akcji (...). Wymagało także przyzwolenia – na ogół udzielanego – ze strony milionów obywateli aprobujących skutki akcji deportacyjnej, choć sami się nie wzbogacili.”(R.M. Douglas
Wypędzeni. Powojenne losy Niemców.RM 2013 )
Praca Douglasa jest pierwszą, poza niemieckimi,dogłębną analizą wypędzeń Niemców po II wojnie światowej. Autor zaprezentował tu,dzięki otwarciu archiwów we wschodniej i środkowej Europie, wiele nowych faktów.
Dzikie wypędzeniabyły bezsprzecznie czystką etnicznąz elementami ludobójstwa, co do tego zgadzają się prawie wszyscy historycy i prawnicy.
Od 1947 roku wypędzenia są uznawane przez UN za zbrodnie przeciwl udzkości, natomias tMiędzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości klasyfikuje je jako ludobójstwo.
Nie zapominajmy też, że obok wypędzeń, Polacy, czasem wspólnie z Sowietami ok. 500 obozów koncentracyjnych, założyli, bądż wykorzystywali nadal niemieckie, w których więziono Niemcow.(http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/516231,polskie-obozy-koncentracyjne-wedlug-niektorych-to-nie-pomylka,1,2,id,t,sm,sg.html#galeria-material).
Także do odbudowy polskich miast zmuszonych było dziesiątki tysięcy niemieckich więżniów.
Polecam film o polskich obozach koncentracyjnych/"pracy"
Polska historigrafia przystąpia po 1989 roku z wielkim entuzjazmem do badania i opisywania losu Niemców pozostawionych w zasadzie bez żadnej ochrony prawnej i państwowej po II WŚ na terenach tzw. ziem odzyskanych. Także nowo powstałe uniwersytety / w Olsztynie, Opolu, Zielonej Górze zajęły się tym tematem.
W międzyczasie polska nauka może się pochwalić wieloma wartościowymi pracami naukowymi, chociaż nadal da się zauważyć pewne schematy myślowe i metody wyniesione z PRL.
Szerzej o tym w:Jerzy Kołacki: Bolesne punkty historii. Wypędzenia i wypędzeni w polskim piśmiennictwie naukowym w latach 1945-2005, Poznań 2012
„„Rozważając przeszłość, chcemy z tych rozważań wycisnąć moralny zysk” – pisał prof. Jan Błoński w tekście z 1987 r. „Biedni Polacy patrzą na getto”. Dyskusje przywołujące losy Niemców w okresie końca II wojny i tuż po jej zakończeniu stają się pretekstem do wyliczania krzywd doznanych przez Polaków od Niemców i manifestowania przekonania, że skoro Niemcy wyrządzili narodowi polskiemu krzywdy – co niezaprzeczalne, zatem dyskusja nad tym, co stało się z nimi po wojnie jest nieuprawniona. – To osobliwe: naród de nomine katolicki nie odczuwa potrzeby ludzkiej empatii, gdy ma ona dotyczyć „obcych”
Polecam ten film, na przykładzie jednej miejscowości pokazuje on podobieństwa i różnice w wypędzeniach Polaków i Niemców