ZPwN to firma z prawie 100 letnia tradycją. Niestety, cieszy się coraz mniejszą popularnością. Liczy  tylko 50-90 członków
ZPwN to firma z prawie 100 letnia tradycją. Niestety, cieszy się coraz mniejszą popularnością. Liczy tylko 50-90 członków
alexx alexx
3613
BLOG

O statusie prawnym mniejszości polskiej w Niemczech

alexx alexx Polityka Obserwuj notkę 231

W prasie i w polityce, jak przed każdymi wyborami, wraca sprawa mniejszości polskiej w Niemczech.

Kilka dni temu MSZ RFN odmówiło ZPwN przyznania Polakom statusu mniejszości narodowej, gdyż Polacy mieszkający na terenach dzisiejszych Niemiec są emigrantami i nie spełniają dwóch warunków koniecznych do otrzymania tego przywileju, nie są autochtonami i nie są zwiazani terytorialnie z RFN. Tak więc wniosek został odrzucony. Mec. Hambura, reprezentujący Związek, zapowiedzial kroki sądowe.
Nie bacząc na fakty, „...że Zasady te(uznawania za mniejszosc narodowa) zostały sformułowane w oświadczeniu rządu niemieckiego, załączonym do dokumentu ratyfikacyjnego międzynarodowej konwencji o ochronie mniejszości narodowych z roku 1997. Konwencja, podpisana również przez Polskę, określa podstawowe założenia wiążące jej sygnatariuszy i ogólne zasady prawne ochrony mniejszości narodowych. Przede wszystkim zabrania ona dyskryminacji z powodu przynależności do jakiejkolwiek mniejszości narodowej oraz asymilacji ich członków wbrew ich woli. Nie zawiera jednak wiążącej definicji takich mniejszości i nie definiuje bezpośrednio praw mniejszości ani jej członków. W załączonym oświadczeniu rząd Niemiec za mniejszości narodowe uznaje Duńczykow i Serbów Łużyckich, a także Fryzyjczyków oraz Sinti i Roma. Przy tym rząd niemiecki definiuje kryteria, których jednoczesne spełnienie uważa za konieczne do uznania za mniejszość narodową. Po pierwsze, członkowie takiej grupy muszą mieć obywatelstwo niemieckie. Po drugie, muszą odróżniać się od większości społeczeństwa przez posiadanie własnej tożsamości narodowej (języka, kultury, historii) połączonej (po trzecie) z wolą jej zachowania. Po czwarte, muszą tradycyjnie zamieszkiwać na terytorium Niemiec, i to (po piąte) na terytorialnie zwartych obszarach.Kryteria te są w praktyce identyczne ze stosowanymi w polskiej praktyce prawnej w stosunku do mniejszości niemieckiej. Zamieszkuje ona od setek lat zwarte terytorialnie obszary (głównie Śląsk), posiada odrębną od większości tożsamość narodową i wolę jej zachowania.Jej członkowie są obywatelami polskimi, co umożliwia im wybieranie swoich przedstawicieli (w tym - bycie wybieranymi) do - np. - Sejmu.

Być Niemcem, być Polakiem

W końcu 2006 r. liczba obywateli polskich przebywających na stałe w Niemczech wynosiła ponad 361 tys. (dla porównania: 326 tys. w roku 2005 i - np. - 17 tys. w 1970 r.) z tendencją stale rosnącą. Zamieszkali w Niemczech obywatele polscy, niezależnie od długości pobytu, traktowani są jak obcokrajowcy, co sprawia, że zgodnie z przyjętą w Niemczech praktyką prawną o status mniejszości narodowej ubiegać się nie mogą.
Pochodzący z Polski przesiedleńcy są obywatelami niemieckimi. Żyją jednak rozproszeni po całym obszarze Niemiec, nie zamieszkują więc \"zwartych terytorialnie obszarów\". Nie stanowią również grupy \"tradycyjnie\" zamieszkałej na terytorium niemieckim, pojawili się przecież dopiero po wojnie, a ponad połowa z nich wręcz w latach 80. Sprawą rozstrzygającą jednak, czy stanowią oni polską mniejszość, czy też są \"tylko\" polskojęzycznymi Niemcami, jest odpowiedź na pytanie, do jakiego stopnia poczuwają się do związków z Polską, z jej językiem, kulturą i historią.
Wcześniejsze fale przesiedleńców składały się z byłych obywateli niemieckich, którzy w wyniku przesunięcia granic znaleźli się w Polsce, nie zmieniając miejsca pobytu, oraz ich krótko po wojnie urodzonych dzieci. Nie byli oni związani z polską kulturą, w większości nie znali języka polskiego, uczyli się go dopiero po wojnie, a w domach nierzadko do końca posługiwali się niemieckim. Poczucia polskości czy związku z Polską nigdy nie mieli, a ich stosunek do polskiego państwa wyznaczany był przez doświadczenia powojenne. Wyjeżdżając, najczęściej zabierali więc ze sobą niechęć, czasami nawet wrogość do wszystkiego, co łączyli z Polską. Starsze pokolenia - stanowiące niewiele mniej niż połowę z prawie 1,4 mln przesiedleńców - nie mają więc z pewnością ani żadnych podstaw, ani - tym bardziej - powodów, żeby obecnie uznawać się za polską mniejszosc.”
(http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/polska-mniejszosc-czy-polskojezyczni-niemcy)
 
 
Polonia niemiecka chce „zwrotu” statusu mniejszości, który miał zostać zabrany Polakom dekretem Göringa z 1940 roku.
Powoływanie się na historię jest co najmniej dziwne, gdyż Republika Weimarska nie stworzyła żadnych przepisów prawnych dotyczących ochrony mniejszości narodowych.
W niemieckim języku prawnym tego okresu nie ma pojęcia „mniejszości narodowej”, mowa jest o „obcojęzycznych
częściach narodu”, że nie wolno ich ograniczać w narodowym rozwoju, szczególnie języka ojczystego w nauczaniu szkolnym.(1) Die fremdsprachigen Volksteile des Reichs dürfen durch die Gesetzgebung und Verwaltung nicht in ihrer freien, volkstümlichen Entwicklung, besonders nicht im Gebrauch ihrer Muttersprache beim Unterricht, sowie bei der inneren Verwaltung und der Rechtspflege beeinträchtigt werden. , za:http://www.documentarchiv.de/wr/wrv.html#ERSTER_ABSCHNITT02 )
 
Nigdy jednak nie stworzono do tego artykułu przepisów wykonawczych, jedynie w Prusach ministerstwo szkolnictwa wydało na początku lat 30. ub. wieku przepisy o nauczaniu języka polskiego jako ojczystego. Na ich podstawie powstało w Prusach wiele polskich szkól ludowych(także duńskich, łużyckich, itd.) i prywatnych.
O tymże artykule Konstytucji pisał w 1929 roku sekretarz generalny ZPwN, Jan Kaczmarek,
I właśnie brak przepisów wykonawczych czyniartykuł 113 nieżyciowym, robi go skrawkiem papieru. Jeszcze bardziej bez znaczenia staje się tenartykuł poprzez swoje negatywne stwierdzenie „nie może być ograniczany” zamiast koniecznie potrzebnego, musi być wspierany.”(naród polski)
 
ZPwN powstał w 1922 roku na podstawie ogólnego prawa o związkach i stowarzyszeniach, najwięcej jego członków mieszkało na Górnym Śląsku. Po jego podziale, w roku 1922, Polska i Niemcy zawarły w Genewie na okres 15 lat Umowę o gwarancji praw mniejszości polskiej w Niemczech( te gwarancje obawiązywały tylko na Górnym Śląsku!) i niemieckiej w Polsce. Jak łatwo policzyć, skończyła się ona w 1937 roku i mimo licznych prób jej renegocjacji, bądź przedłużenia nie powiodły się. Cały tekst Konwencji Gornoslaskiej tutaj:http://www.traktaty.msz.gov.pl/fd.aspx?f=P0000017125.pdf
Innych umów bilateralnych i międzynarodowych Niemcy nie podpisały, tak więc Polska, a nawet niektóre media i politycy niemieccy, powołują się na coś, co nigdy nie istniało, tak jak nie istniały w okresie międzywojennym żadne prawa i ustawy o mniejszościach narodowych.

 
 
 
Latem 2010 roku zażądał wyżej cytowany mec. Hambura w liście do kanclerz Merkel, formalnego zniesienia zakazu działalnosci organizacji polskich w Niemczech z 1940 roku poprzez nowe prawo, z okazji 20 lecia Układu polsko-niemieckiego i 70 lecia wybuchu II WŚ, mające „przywrócić
Polakom status mniejszości narodowej. Przy tej okazji opublikował on mało znany dotąd dokument z 1940 roku, który, jego zdaniem, potwierdzał prawo do statusu.
Była to bramka samobójcza prawnika Hambury, ponieważ takie sprawy rozpatruje Federalne Ministerstwo Sprawiedliwości i, po drugie, jako prawnik powinien wiedzieć, że napóżniej z chwilą przyjęcia przez RFN Ustawy Zasadniczej w 1949 roku, moc prawną utraciły wszystkie akty prawne, które stały z nią w sprzeczności.
Tak więc to rozporządzenie Göringa nie wymaga żadnego nowego aktu prawnego.
I wreszcie, w dokumencie, na który powołuje się Hambura, nie ma nawet wzmianki o odebraniu Polakom, obywatelom Rzeszy, statusu mniejszości narodowej, chociażby z tego względu, że taki status mieli tylko Polacy na Górnym Śląsku, a ten wygasł już 3 lata wcześniej(1937).
Mowa jest jedynie o organizacjach polskich. Poniżej pełny tekst tego rozporządzenia:http://www.zpwn.org/wp-content/uploads/RGBl-I-1940-s444-wyglad-oryginalny.pdf
 
I to wydaje się być głównym problemem pana mecenasa, ZPwN i innych polskich organizacji. Mylą oni egzystencję organizacji, organizacje, z prawnym statusem danej grupy narodowej.
Potwierdza to rozmowa Hambury z red. „wpolityce.pl”: „Dotarłem do dokumentu z 1961 r., w którym w sprawie Związku Polaków w Niemczech do sądu zwracało się zachodnioniemieckie MSW. Skoro więc mniejszość istniała w 1961 r., to jak to się stało, że dziś jej nie ma?”( http://wpolityce.pl/swiat/221415-mec-hambura-to-dla-mnie-katastrofa-ze-istnieje-w-niemczech-przyzwolenie-aby-traktowac-kwestie-polska-tak-jak-zarzadzily-to-wladze-iii-rzeszy-nasz-wywiad )
 
 
Istniał oczywiście ZPwN,  ale Polacy statusu prawnego mniejszości nie posiadali.
 
 
ZPwN jest organizacją czy też stowarzyszeniem, tak samo, jak liczne związki tureckie, ukraińskie czy chorwackie, nie ma on zadnego związku ze statusem mniejszosci polskiej w RFN.
Swoja droga ZPwN, tak jak i wiele innych organizacji polskich, był reaktywowany już w 1945 roku, co było najlepszym dowodem na to, że rozporządzenie Göringa z 27.II.1945 roku, dotyczące rozwiązania organizacji polskich i przejęcia ich majatku, było od samego początku nieważne.
 
 
Tak więc, poza §113 Konstytucji Rzeszy, nie istniał przed wojną żaden akt prawny, który gwaranowałby Polakom w Niemczech status mniejszości narodowej.
Na podstawie obecnej, obowiązującej w Niemczech, definicji status ten przysługiwałby z pewnością Polakom na Górnym Śląsku i Prusach Wsch., tereny te jednak znajdują się od prawie 70 lat w Polsce.
Zdecydowana zaś większość Polaków w Niemczech to różnorodna migracja, której status mniejszości narodowej nie przysługuje.
 
 
 
Tenże Jan Kaczmarek tak pisał w 1929 roku na ten temat: „

 
 
 
 
 
 
 
 


http://www.google.de/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fkrzysztofruchniewicz.eu%2Fwp-content%2Fuploads%2F2014%2F05%2Fwpid-126042311.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fkrzysztofruchniewicz.eu%2Fmiliony-zwiazku-polakow-w-niemczech%2F&h=457&w=720&tbnid=9bHFeEJYQFYzxM%3A&zoom=1&docid=URdCfPMadnuXCM&ei=mmhnVMO5E4KuPNCUgLgP&tbm=isch&iact=rc&uact=3&dur=1013&page=3&start=52&ndsp=37&ved=0CMcBEK0DMDU 

Zobacz galerię zdjęć:

Oryginał słynnego już dekretu Göringa z 27.II.1940
Oryginał słynnego już dekretu Göringa z 27.II.1940 To byly jesdzcze czasy! ZPwN liczyl wowczas ok. 40 tysiecy! Urzadzano wycieczki do Polski... Dzialaly liczne chory polskie i grupy teatralne Znany dzialacz polski z Raciborza, Arko Bozek, zastanawial sie, co bedzie, gdy wygasnie umowa o mniejszosci polskiej w Rzeszy
alexx
O mnie alexx

Podróżnik. Wyjatkowy okaz spokoju, dobrodusznosci i tolerancji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka