Uwagi o III Kongresie organizacji polonijnych w Berlinie.
Jedno z pztań, jak dotrzeć do młodych, chociaż należałoby raczej zapytać, jak zatrzymać ostatnich członków*foto>funkhauseuropapopolsku
W kilku czasopismach przeczytałem o udziale posłanki Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk w III Kongresie Polonii Niemieckiej, który, prawdopodobnie, odbył się w dniach od 9 do 10 grudnia w przedstawicielstwie landu Nadrenia-Północna Westfalia w Berlinie.
Niestety, nie udało mi się znaleźć nigdzie niczego bliższego o tematach tego zjazdu, ani o jego uczestnikach.
Nie ma nawet wzmianki na stronach Związku Polaków w Niemczech(ZPwN), czy tez Kongresu Polonii, albo innych stron internetowych związanych z tą tematyką.
Prasa polskojęzyczna w RFN też o tym wydarzeniu, które powinno być świętem Polaków i Niemców polskiego pochodzenia, nic nie pisze.
Tak jednak nie jest.
Jeszcze przed 1989 rokiem organizacje polonijne mogły się poszczycić ok. 6 tysiącami członków.
W następnych latach liczba ta stale się zmniejszała.
Obecnie trudno jest zdobyć jakiekolwiek informacje o ilości członków w organizacjach polonijnych.
W mojej notce z 2014 roku (http://alexx.salon24.pl/615730,o-statusie-prawnym-mniejszosci-polskiej-w-niemczech) znalazłem dane(z 2013) mówiące o 50-90 członkach ZPwN, większość z nich stanowili wtedy renciści, a więc ludzie starsi, bądź w podeszłym wieku.
Z całą pewnością ich liczba się nie zwiększyła.
Sądzę, że wynikiem takiego stanu rzeczy jest to, że po otwarciu granic Polacy mogą swobodnie podróżować do kraju przodków, poza tym nowe media(internet!) spowodowały, że można się kontaktować o każdej porze dnia, bez względu na miejsce pobytu.
Nie zapominajmy tez o ogólnej tendencji do zmniejszania się liczby członków organizacji, instytucji, związków i partii.
Nie jest to więc jakieś szczególne, czy też odosobnione zjawisko.
Na obradującym w Berlinie III Kongresie Polonii w Niemczech przemówienie wygłosiła pani Dorota Arciszewska-Mielewczyk.
Dwie pomorskie gwiazdy, obie słyną z powierzchowności i szczególnego oddania dla prezesa.
Ta sama, która powołała do życia Powiernictwo Polskie, które w zamyśle miało domagać się horrendalnych odszkodowań od RFN za szkody wyrządzone w czasie II WS w Polsce.
Niestety organizacja ta zawiesiła szybko swoja działalność, gdy została skazana prawomocnym wyrokiem sądu niemieckiego na zapłacenie 50 tysięcy € zadośćuczynienia za znieważenie E. Steinbach oraz 60 tysięcy złotych kosztów sądowych.
Posłanka ta dala się już wcześniej poznać z licznych antyniemieckich wystąpień, pełnych nienawiści i insynuacji.
Szczególną „ opieka” objęła, zresztą wraz z kierownictwem PiS-u na początku 2005 roku, niemieckie Jugendamty(urzędy do spraw dzieci i młodzieży).
Próbowała fałszować ich historię, pisząc, ze wywodzą się one z czasów III Rzeszy i że obecnie ich głównym zadaniem jest zabieranie Polakom mieszkającym w Niemczech, dzieci, a także ich germanizacja i zakazywanie używania języka polskiego nawet w domu.
Nic więc dziwnego, że i tym razem wysłana przez PiS, a nasycona jego toksynami nienawiści, dzielenia, skłócania i kłamstwa, a wiec tym, co obecnie stanowi o istnieniu tej partii, emisariuszka zaczęła od tej właśnie sprawy.
„Jak pisze na swoim profilu na Facebooku redakcja polskojęzycznej audycji Funkhaus Europa, Arciszewska wywołała tak gorącą dyskusję, że niemieccy uczestnicy debaty i część przedstawicieli organizacji polonijnych zaczęli protestować.”( http://wyborcza.pl/7,75398,21100720,odgrzewanie-jugendamtow-poslanka-pis-atakuje-w-niemczech-polonia.html#TRNajCzytSST)
Tak jak już wielokrotnie czyniła, zarzuciła JA zabieranie dzieci Polakom tuz po urodzeniu, dyskryminowaniu ich przed sadami(Polak zawsze przegra!), twierdziła, że urzędy interweniują nawet wtedy, gdy dziecko należy do polskiego chóru, także to może być przyczyna jego odebrania rodzicom.
Swym wystąpieniem pani Mielawczyk wywołała wzburzenie większości uczestników zjazdu i ich niemieckich gości, którzy zdumieni, prosili o konkretne przykłady.
Członkowie Polonii prostowali oburzeni insznuacjami pani poseł, mówiąc, ze JA reaguje jedynie w skrajnych przypadkach i że nie życzą sobie tego typu propagandy i ich skłócania z Niemcami przez przedstawicieli rządzącej w Polsce partii.
„ Na zakończenie dyskusji wstała Polka mieszkającą od lat w Dolnej Saksonii, która uznała, że tego typu wystąpienia jak Arciszewskiej-Mielewczyk Polakom „nie pomagają, tylko psują”. Polka jest tłumaczką, współpracuje z jugendamtami i ma dobre doświadczenia. Podkreślała, że w Niemczech nikt jej nigdy nie zabronił mówić po polsku. Inny Polak zdenerwowany tłumaczył, że problem jugendamtów to nie jest problem Polonii, a tego miała dotyczyć dyskusja podczas Kongresu. Inny zarzucił posłance manipulacje i pytał, czy faktycznie, tak jak przedstawiają to polskie media publiczne, widzi za oknami maszerujące hordy imigrantów. „
( http://wyborcza.pl/7,75398,21100720,odgrzewanie-jugendamtow-poslanka-pis-atakuje-w-niemczech-polonia.html#TRNajCzytSST )
Myślę, ze politycy polscy z kraju powinni długim lukiem omijać takie imprezy, bądź tez budować zgodę, jeżeli już są obecni na tego typu zjazdach, a nie dążyć do zaognienia stosunków ze społeczeństwem większościowym, bo mogą wiecej zniszczyć niż zbudować i to nie oni żyją na codzien w tym kraju.
Tym bardziej, że i tak organizacje i związki polonijne w Niemczech umierają śmiercią naturalną, bo wydają się nie być więcej potrzebne.
Inne teksty o tym Zjeździe:
http://www.tokfm.pl/blogi/tagi/iii+kongres+polonii+niemieckiej/1925785
http://wyborcza.pl/7,75398,21100720,odgrzewanie-jugendamtow-poslanka-pis-atakuje-w-niemczech-polonia.html
https://www.facebook.com/funkhauseuropapopolsku/photos/a.375284005853825.76306.358433614205531/1123137257735159/?type=3&theater
